Niebezpieczeństwa korzystania z influencer marketingu

Od pojawienia się social media, niektóre konta użytkowników były bardziej rozpoznawalne niż inne. Zazwyczaj należały one do ludzi, którzy byli już dobrze znani w naszej pop-kulturze - aktorów telewizyjnych i kinowych, muzyków, profesjonalnych modeli i modelek czy innych celebrytów.


Interesującą zaletą nowych portali było to, że każda osoba z wystarczającymi umiejętnościami społecznymi, determinacją, wytrwałością i zdolnościami była w stanie dołączyć do ich szeregów. Wiele z nich nie mogło być wcześniej uznane za sławne. Często pochodziły też one z innych kręgów. Twórcy filmów na YouTube, niezależni muzycy, amatorscy modele z Instagrama czy artyści nagle stali się o wiele bardziej popularni, docierając do ludzi, którzy wcześniej nigdy o nich nie słyszeli.

Oczywiście ekipy marketingowe i reklamowe, sponsorzy oraz producenci szybko dostosowali się do sytuacji, dostrzegając szansę na zarobek. Oznaczało to początek influencer marketingu - czyli firm płacących znanym ludziom, często takim, którzy pierwsze kroki stawiali w internecie, za wykorzystanie swoich kanałów w promowaniu produktów czy usług w mało inwazyjny sposób.

I to zadziałało. Nic zaskakującego, biorąc pod uwagę, że strategia ta ma kilka sporych zalet.

Po pierwsze, często nie wyjaśnia ona bezpośrednio kogo promuje. Ani że w ogóle jest to forma promocji.

Ludziom znudziły się już typowe, oczywiste reklamy. Łatwo je dostrzec, a wraz z rosnącą świadomością pośród konsumentów coraz częściej wywołują reakcję w rodzaju "naprawdę myślicie, że się na to nabiorę?". Dlatego reklamy telewizyjne są uważane za przestarzałe, lub wręcz po prostu śmieszne (chociaż niektóre potrafią utrzymać wysoki poziom). Tak samo wyświetlające się linki czy okienka podczas przeglądania strony internetowej mają większą szansę na zirytowanie i odstraszenie użytkownika, niż rzeczywiste przykucie jego uwagi.

Influencer marketing nie robi niczego w tym stylu. Konsument otrzymuje możliwość zobaczenia treści tworzonych przez twórców, których lubią... tylko z drobnymi zmianami. Tym razem ich zdjęcie może zawierać butelkę napoju konkretnej marki. Lub wzmienią, że podoba im się mikrofon, który ostatnio zakupili. Albo po prostu wyślą firmie tweeta z podziękowaniami za otrzymanie danego przedmiotu. Nie jest to zbyt inwazyjne, prawda? Firma którą reprezentują robi dobre wrażenie, a Ty dostajesz możliwość doświadczenia tej samej ulubionej zawartości co zawsze. Obie strony wygrywają.

Pomimo tego, że w samej idei influencer marketingu nie ma nic złego, to czasem możę się on negatywnie odbić. Przykład organizacji Fyre Festival pokazał co może się stać, jeśli zaufamy celebrytom zbyt mocno.

Poza tym, czy ten model promocji jest długofalowy? Nie polega on w końcu na możliwościach Twojej firmy, tylko kogoś innego. Inne elementy sztuki marketingu, takie jak content marketing, SEO czy targetowanie urządzeń mobilnych zależą tylko i wyłącznie od Twoich możliwości i sposobów, które możesz bezpośrednio kontrolować (przynajmniej w większości).

Podczas gdy zasięg celebrytów z Instagrama/Facebooka/Twittera może być całkiem imponujący, warto jest również pamiętać, że odnosi się on jedynie do osób, które mogą lub mogą nie zobaczyć danej wiadomości. Innymi słowami, ciężko określić, czy uda Ci się dotrzeć do określonej przez Ciebie grupy docelowej.

Wiele zalet "organicznego" pozyskiwania uwagi ludzi za pomocą influencerów może być osiągniętych za pomocą technologii. Platformy do wykupywania reklam już istnieją, tak samo jak wiele oprogramowań, które pozwalaja na segregację bazy danych oraz lookalike marketing.

Dołącz do Social WiFi

Zacznij już dziś i zobacz, czego brakowało Twojej strategii marketingowej

  • Wypróbuj za darmo
  • Prosta instalacja
  • 14 dni za darmo